piątek, 30 sierpnia 2013

1.3. Piękny potwór w jasnym słońcu - Rozdział III: Dom


Winda jechała do góry. Dość długo jechała do góry. Na tyle długo, że Julię zaczęła dopadać klaustrofobia. Aby się jej pozbyć, zaczęła bujać się na boki i nucić głupawą piosenkę.
Zeus nie zwrócił na nią uwagi. Stał ciągle obok w swoim garniturze, nieporuszony jak marmurowy posąg. Wyglądał jak… No, jak Zeus. Julia do tej pory nie wiedziała, jaką moc posiada, ale sama jego charyzma wystarczała, aby zasługiwał na miano króla bogów. Gdyby był politykiem, pewnie kandydowałby na prezydenta, czy coś, pomyślała. Poza tym, że był ładny. Nie, nie chodziło o zamiłowanie do panów po czterdziestce! Po prostu miał tą swoją szpakowatą brodę i te szare oczy, i ten szaro-srebrny garnitur i wyglądał po prostu ładnie. Estetycznie. Gdyby miał kilkadziesiąt lat mniej, byłby nieziemsko ładny.
Gdy Julia zerkała na Zeusa, jednocześnie kołysząc się i nucąc, Matt zrobił kolejną śmieszną minę. Kolejną, bo robił je od chwili, gdy Julls zareagowała zdziwieniem na otwierające się drzwi windy, ukryte w ścianie (wtedy na jego twarzy widoczne było zadowolenie i duma zarazem). Potem wyraz jego twarzy zmieniał się dynamicznie, aż do niechęci i zdegustowania, gdy Moonlady zaczęła się kiwać.
- Zachowujesz się jakbyś wyszła z psychiatryka. – Trzymał pusty kubek po jej kakao, więc czuł się zobowiązany do oceny jej zachowania.
Spojrzała na niego. Powątpiewaniem w jej normalność prowokował ją do wygłupów.
- A może wyszłam? – Uśmiechnęła się. Och, te zaostrzone kły… – Zabiłam swoją rodzinę i pożarłam ich trzustki, bo mam cukrzycę, wiesz?
- Nie wiem, w jaki sposób do wyleczenia cukrzycy potrzebne są…
- Trzymaj poziom, Hermes – zagrzmiał (tak, to określenie było najbardziej Zeusowe) pan-w-garniaku. – Pamiętaj, nie jesteś już dzieckiem.
- Oczywiście – burknął Matt. I jakby się skurczył. Julia posłała mu taki uśmiech, że aż zadygotał.

Gdy drzwi windy się otwarły, Julię oślepiło dzienne światło. Drgnęła. Nie lubiła światła. Żadnego. Absolutnie. Najlepiej czuła się w półmroku. Matt to zauważył. I zrobił śmieszną minę – uśmiechnął się od ucha do ucha. Gdyby byli sami, Julia z chęcią pokazałaby mu nieuprzejmy gest. Ale był z nimi Zeus, więc powstrzymała emocje i rozejrzała się dookoła.
Znów byli na korytarzu, ale korytarzu swojskim. Obity boazerią, z dywanami na podłodze, obrazami na ścianach. Rośliny w ceramicznych donicach dodawały pomieszczeniu uroku. Julia zanurzyła bose stopy w miękkim dywanie, poddając się marzeniu, że ona też będzie miała kiedyś taki dom. Taki piękny, duży, przytulny, drewniany.
- Czyj to dom? – spytała. Jej głos nabrał pewnej czułości, dało się w nim słyszeć nutkę nostalgii.
- Mój. – Zeus spojrzał na nią. – Odziedziczyłem go wraz z nazwiskiem, po ojcu. – Musiał dostrzec w niej to marzenie, bo dodał: – Jeśli chcesz, może być też twój.
Zmarszczyła brwi. Coś jej nie pasowało. Szło za gładko.
- A ile za to chcesz?
Matt roześmiał się. Oboje spojrzeli na niego.
- Ale głupoty gadasz!
- Matthew.
Zeus był naprawdę poważny.
- Przyprowadź swojego brata. Sądzę, że on dojrzał już do oprowadzania gości. Ty jeszcze nie. – Odwrócił się w stronę Julls. – Chodźmy do mojego gabinetu.
Pokiwała głową. Utwierdzała się coraz bardziej w przekonaniu, że to sen. Albo że ten wybuch ją zabił. Wszystko działo się zbyt szybko, było zbyt nierealistyczne…
Podreptała za Zeusem korytarzem obitym boazerią, do drewnianych drzwi, za którymi krył się pokój elegancki, ale równie miękki i ciepły. Przestronny, z długim biurkiem w centrum i ustawionymi po jego obu stronach czarnymi, skórzanymi fotelami. Jedyny nowoczesny akcent wprowadzał komputer na blacie biurka. Duże okno zajmowało jedną ścianę pomieszczenia, w inną wbudowany był wielki regał, pełen książek. Wprawne oko złodziejki wybadało pewną dysharmonię w boazerii. Sejf.
- Przyjemnie tu, prawda? – Zeus odsunął jej fotel. Sam usiadł za biurkiem. – Dobrze mi się tu pracuje.
Kiwnęła głową.
- Kojarzy mi się z Nautilusem. Brakuje tylko wielkiego akwarium na środku.
W szarych oczach błysnęły iskry rozbawienia.
- A ja mam być kapitanem Nemo, co? – Zaraz jednak odchrząknął i spoważniał. Splótł dłonie, opierając się łokciami o biurko. – Popełniliśmy pewien błąd, kardynalny wręcz, Julio.
- Jaki? – zaschło jej w gardle. No, tak, koniec tego dobrego, było kakao, teraz wynocha.
- Nie wyjaśniliśmy ci, kim tak naprawdę jesteśmy i czym się zajmujemy – odparł. Odetchnęła z ulgą.
- Jesteście The Olympians.
- To przede wszystkim. Ale to miejsce, Julio – wzdrygnęła się, gdy wymówił jej imię – jest rodzajem schronu.
Gdy odziedziczyłem dom i majątek, zacząłem myśleć o tym, w jaki sposób mogę przysłużyć się ludzkości. Wiesz, część bogaczy to filantropi, wydają bale charytatywne, finansują różne instytucje… Chciałem coś robić. Początkowo zajmowałem się ludźmi chorymi psychicznie, finansowałem ich leczenie i resocjalizację. Wtedy spotkałem Hadesa – urwał, jakby nie chciał powiedzieć zbyt dużo. – Potem byli inni. Między nimi bracia Trelawney. Dzieciaki, które zwiały z domu, bo nie pasowały do społeczeństwa, miały problemy przede wszystkim z sobą. Dałem im dom. Bezpieczne miejsce. Opiekę specjalnego psychologa, który pomaga im pogodzić się z darami, jakie otrzymały. Gdy dorastają, to one mi pomagają. Otrzymuję zaufanych pracowników, ludzi, na których nigdy się jeszcze nie zawiodłem.
- Aha – bąknęła. Miała mętlik w głowie. To zdecydowanie działo się zbyt szybko. W jej duszy pojawiła się iskierka nadziei. Może wreszcie ma szczęście? Sam fakt, że istnieje takie miejsce i tacy ludzie. Że trafiła akurat na Toma i Matta… Los się do niej uśmiechnął.
- Jaki to ma związek ze mną? – zapytała, choć znała już odpowiedź. I była szczęśliwa, po raz pierwszy od kilku miesięcy szczęśliwa, nie zadowolona czy usatysfakcjonowana.
- Taki, że mam do ciebie pytanie. – Zeus pochylił się w jej stronę. – Zostaniesz tu?

Wędrowała potem jasnymi korytarzami z Tomem u boku. Światło nie przeszkadzało jej już tak bardzo. Szła wyprostowana, unosiła dumnie głowę. Jej towarzysz patrzył na nią z grymasem na twarzy, który przypominał uśmiech. Ale i tak wolała jego milczącą, spokojną obecność od natarczywego towarzystwa Matta. Tak jak Zeus, miał w sobie pewną stałość. Ale respekt wzbudzał głównie jego wygląd, ścięte na rekruta włosy i paramilitarny strój.
- Ty masz jaką moc? – zagaiła.
- Podnoszę samochody. – Ironiczny grymas nie zszedł z jego ust. – To twój pokój. – Zatrzymał się przed drzwiami z jasnego drewna. – Nigdzie nie wychodź, w środku masz domofon, dzwoń po mnie w razie potrzeby.
Przytaknęła. Otwarła drzwi.
Tak jak gabinet Zeusa i korytarz, duży pokój wypełniało światło. Ale w oknach dostrzegła rolety, więc mogła zmienić ten stan na bardziej przyjazny. Miała do swojej dyspozycji duże łóżko, szafę i biurko. I kilka doniczek z jukami i figowcem beniamina. Na podłodze pod ścianą leżała jej torba.
To już było dla niej za dużo.
- Mam szafę – jęknęła. – Cholera jasna, ja mam szafę. I łóżko.
- Masz – przyznał Tom.  Ale nie spodziewał się, że dziewczyna rzuci mu się na szyję.
- Moje własne, rozumiesz? Moje własne! – powtarzała, skacząc, by spojrzeć mu w twarz jak równa wzrostem.
Skrzywił się.
- Rozumiem. – Odkleił ją od siebie. – Weź na uspokojenie, dobra?
Odetchnęła i odsunęła się od niego.
- Dobrze. Już spokój. Ale mam łóżko! – Rzuciła się na pościel, zwinęła w kłębek i znieruchomiała, patrząc na niego.
Spojrzenie miała tak natarczywe, że Tom pożegnał się szybko i wyszedł. Przeszedł kilka metrów, zanim usłyszał opętańcze wycie i pisk radości.

Na kolację Tom przyprowadził ją do dużej jadalni. Usiadła prawie na rogu długiego stołu, obok Zeusa. Miała na sobie już normalne ubranie, ciemną bluzkę i czarne jeansy. Zeus zmienił garnitur.
- Będę potrzebował jadłospisu, co jesz, a co nie. – Uśmiechnął się do niej, podając jej chleb.
- Wszystko. – Wzruszyła ramionami. Czuła na sobie wzrok reszty obecnych, w większości nastolatków. Wyglądali normalnie, może jeden był porośnięty brązową sierścią, a jakaś dziewczyna miała szarawą skórę. Starała się ignorować przede wszystkim złośliwe spojrzenia Matta i chłodną obecność Hadesa, siedzącego obok niej. Chłopiec-emo ciągle budził w niej lęk.
- Żebyś mogła zostać jedną z nas, potrzebujesz imienia. Jakiejś bogini lub heroiny z mitologii.  Pochodzisz z północy, więc proponuję coś w tym klimacie. – Zeus zachowywał się tak, jakby znał jej dane z dowodu na pamięć. A może rzeczywiście tak było? W każdym razie wydawał się niewzruszony, gdy Julia pochłaniała kolejne kanapki. Doszła do piętnastej.
- Musisz uzupełniać ubytki energii?
- Mhm.
- Interesująca zdolność.
- Mmm.
- Wszystko ma swoją cenę, co?
- Hafk jahby.
Matt śmiał się z niej, a reszta Olimpijczyków patrzyła na nią z lekkim przerażeniem, ale teraz to jej nie obchodziło. Była szczęśliwa. Ogrzana i najedzona, miała dom. Więcej jej nie było trzeba…
Niski głos wywołał dreszcz, który przesunął się wzdłuż jej kręgosłupa i zburzył tę sielankę. Spojrzała w czarne oczy Hadesa i zorientowała się, że cała jadalnia pogrążona jest w ciszy. Nikt nie gryzł, nikt nie rozmawiał.
- Znalazłem dla ciebie imię – odezwał się Hades. – Coś w tobie siedzi. Coś, co mi się bardzo nie podoba. Boję się, że stwarzasz zagrożenie. Dlatego chcę, byś się nazywała Morrigan. Bogini kruk. Żeby nikt nie miał pretensji, gdy po bitwie pożresz nasze zwłoki.
To było przerażające. Jeszcze gorsze było jego zachowanie, bo po wygłoszeniu swojej kwestii wrócił spokojnie do jedzenia. I już się nie odezwał.
Julia otrząsnęła się z szoku dopiero po chwili.
- Zgoda – szepnęła.

--------------------------------------------------
Ot, zagadka z Morrigan wyjaśniona. Będę wdzięczna za wskazanie błędów w tekście. 
Na razie mam przerwę w projektach. Kolejna tura w środę.
Jako bonus... cieszcie się nowym tłem :) Specjalnie dla Sirastril.
Pozdrawiam,
Vak.
EDIT: Potroiło mi tekst przy wklejaniu z Worda. Blogspot chyba mnie nie lubi O.o

6 komentarzy:

Maria pisze...

Uh przeczytałam wszystko :3 Z błędów zauważyłam tylko ten najbardziej typowy ''tą sielankę'' - tę xD Ja się z tym pilnuję tylko patrząc na końcówkę, żeby się zgadzała z rzeczownikiem. Opowiadanie ma fajny klimat i styl :3 Podoba mi się twój szablon, jest oryginalny i zrobiony przez ciebie. Większość blogów ma szablony z szabloniarni, wyglądające perfekcyjnie, ale pozbawione duszy i czegoś co sprawia, że blog wygląda na taki 'najmojszy' czy coś w tym stylu, bo wszystkie są schematycznie robione. Tylko nie czaję czemu w tle tylko jedna postać jest pokolorowana a reszta nie D:
Jeśli chodzi o piwnicę to ten... wszystkie opisy robię o prawdziwych osobach, można powiedzieć, że fakty o nich ubieram w słowa, żeby nie brzmiały nudno jak od myślnika. Mogę ci dać namiary na Duszka...if you know what I mean. XDDDD
Ogólnie jeśli twoja wena rysownicza, jednak chciałaby coś stworzyć to spoko, piwnica wszystko przyjmie, wszystkim się pochwali, zareklamuje, pogłaszcze, poczęstuje jedzonkiem i fokle. Jestem otwarta na wszystko, bo w sumie to mój pierwszy blogspot i niezbyt ogarniam jakie zasady tu panują, więc z góry postanowiłam złamać je wszystkie xD

Maria pisze...

Yay psychofanka @.@ moja pierwsza.
Jeśli chcesz to jest moje gg: 5099979. Mogę gadać o czymkolwiek XD
A duszka znajdziesz pod tym 6791459, tylko musisz trafić, żeby nie grał w lola, bo w jego hierarchii lol>dziewczyny, chociaż nie wiem czy to nie jest czasem tytus>lol>dziewczyny, bo ciągle snuje plany opicia go, wymacania włosów i zdobycia jego summoner name z lola.. XD''
Możemy sobie zrobić konfę czy coś.
I fakt szabloniarnie ssą, ale zazdroszcze im tego sprawnego posługiwania się html'em ;_; Gdybym ja wiedziała to co szabloniarki to chowałyby się w cieniu mojej szabloniarskiej kariery XD

Unknown pisze...

Hej, jestem z ocenialni :) chciałam Cię poinformować, że Twój blog został już oceniony.
http://ksiezycowa-ocenialnia-blogow.blogspot.com/

Arcanam Advena pisze...

Ooo, dopiero weszłam na twojego bloga i już mi spodobał się :) Ładny szablon, ciekawie piszesz. Interesująca fabuła. Wybaczysz, że pozwoliłam sobie nominować Cię do Liebster Award ( szczegół znajdziesz u mnie http://dziedzicmroku.blogspot.com/)

Pozdrawiam
~Arcanam~

Radioactive Bee pisze...

Hades. Się. Odezwał. Jest przerażający, już go lubię. Zeus też jest fajną postacią. Tło jest boskie, ale to już ci mówiłam. : D Wiem, że słodzę, ale co ja mogę na to poradzić? xD Pozdrawiam.

Szelma pisze...

Łojezu, zawiesiłam się a tu już trzeci rozdział... Już pędzę nadrabiać zaległości <3
Power is Back! vel Sirastril vel Hayalet

Prześlij komentarz

Archiwum bloga